Przypominamy pierwszy polski wywiad z Amandą Knox z sierpnia 2021 r. Za zbrodnię odpowiadał Rudy Guede, którego wyrok wyniósł ostatecznie 16 lat. W 2020 r. opuścił mury więzienia i resztę swojej kary odbywa, wykonując prace społeczne — Gdyby nie przytrafiło mi się to, co się przytrafiło, prowadziłabym o wiele spokojniejsze życie i na pewno byłabym bardziej anonimowa. Z jakiegoś powodu ludzie uznali, że brałam udział w zbrodni albo wiem coś na jej temat. Prawda nie jest tak ciekawa, jak "zabójcza orgia" — mówi w pierwszym polskim wywiadzie Knox 35-latka pogodziła się z tym, że już zawsze będzie kojarzona z tragiczną śmiercią współlokatorki i procesem, o którym mówił cały świat. Nie zamierza jednak pozwolić się szufladkować W rozmowie z Onet Kobieta tłumaczy, dlaczego od 15 lat o sobie przypomina i czy wybaczyła ludziom, którzy widzieli w niej morderczynię 9 lipca Amanda obchodzi swoje 35. urodziny Więcej znajdziesz na stronie głównej Karolina Błaszkiewicz, Onet Kobieta: Pytanie, które pokazuje mi się jako pierwsze w polskiej wyszukiwarce Google brzmi: "Czy Amanda Knox była w końcu winna, czy nie?". To dlatego nadal mówisz o swojej sprawie? Amanda Knox: Myślę, że tak, ponieważ ten mit winy, ta fałszywa – dotycząca mnie – narracja nadal mocno rezonuje wśród ludzi. Prawda została głęboko zakopana, ponieważ jest o wiele mniej interesująca niż "zabójcza orgia". Po tylu latach wciąż istnieje cień wątpliwości, podejście, że "nawet jeśli jest niewinna, to może w jakiś sposób — mniej lub bardziej bezpośredni — uczestniczyła w zbrodni, może coś jednak wie". To nadal się za mną ciągnie. Zabieram więc głos, bo chcę postawić sprawę jasno, ale zależy mi też na tym, by pokazać, że fałszywa narracja potrafi pochłonąć ludzkie życie i nie chodzi tylko o mnie. Dalsza część tekstu pod wideo. Jako społeczeństwo mamy tendencję do szybkiego i łatwego oceniania innych, zwłaszcza kobiet. W Polsce policjanci nadal zadają ofiarom gwałtu pytanie, w co były ubrane, politycy z kolei chcą odebrać kobietom prawo do decydowania o swoich ciałach. Rozumiesz, dlaczego tak się dzieje? Uważam, że ma to związek z kompleksem Madonny-k... [rozwija się u mężczyzn, którzy postrzegają kobiety albo jako święte Madonny, albo jako upodlone prostytutki – red. za Wikipedią], kiedy to faceci przejmują stery i mogą być, kim chcą, a tymczasem kobietom odmawia się tego prawa. Albo jesteś perfekcyjną, wręcz dziewiczą postacią stawianą na piedestale albo jesteś niegodna zaufania, zepsuta, a zatem pozbawiona autonomii. Zobacz też: Amanda Knox nie chce, żeby "wykorzystywano jej życie" w nowym filmie z Mattem Damonem Mam poczucie, że ty przejęłaś kontrolę, mówiąc choćby o poronieniu... Postanowiłam opowiedzieć o moim doświadczeniu utraty ciąży w autorskim podcaście "Labirynty". Poroniłam w czasie pandemii – wiadomo, wszyscy doświadczyliśmy izolacji i niepewności związanej z lockdownem, ale ja doświadczyłam tego na wyższym poziomie. Przed epidemią COVID-19 ja i mój mąż rozmawialiśmy o założeniu rodziny. Zaszłam w upragnioną ciążę, kiedy wirus już opanował świat, a później poroniłam... Czuliśmy się zagubieni, straciliśmy kontrolę. Wszystko, w co wierzyliśmy, zostało poddane próbie. Do tego doszło dojmujące poczucie samotności. Z tego powodu wyznaliśmy prawdę o naszym położeniu w social mediach. I odezwało się do mnie mnóstwo kobiet, które za to dziękowały. Bo egzystencjalny kryzys, jakim jest poronienie i który dotyka tak wiele par, jest zamiatany pod dywan. Ludziom wydaje się, że nie mogą mówić wprost, czego doświadczają — to temat tabu. Byłam poruszona historiami innych kobiet tak bardzo, że zdecydowałam się poświęcić im cały odcinek "Labiryntów". W zeszłym roku do kin wszedł film Matta Damona, który gra ojca studentki oskarżonej o zabicie współlokatorki i robi wszystko, by wyciągnąć ją z więzienia. Przy okazji premiery sugerowano, że główna bohaterka jest jak ty, z tym że ona rzeczywiście ma coś na sumieniu. "Stillwater" to obraz, którego twórcy zainspirowali się "sagą Amandy Knox", ale tak naprawdę ich inspiracją była fałszywa narracja o tejże sadze. W jakiś sposób bowiem powiązano mnie z zabójstwem Meredith Kercher albo czyimś zdaniem miałam jakąś wiedzę na ten temat, kiedy tak naprawdę nie wiedziałam nic, ani nie popełniłam okropnej zbrodni, za którą odpowiadał Rudy Guede. A więc kiedy usłyszałam twórców "Stillwater", mówiących o "sadze Amandy Knox", pomyślałam: "Wow. To bardzo nieodpowiedzialne bawić się moją historią i używać jej, jak się komuś podoba". Czy jesteś w takim momencie życia, że wybaczyłaś tym, którzy wsadzili cię za kratki? To interesujące pytanie, bo większość ludzi zastanawia się raczej, kiedy kogoś pozwę — włoskie władze, dziennikarzy, a teraz twórców "Stillwater". Tymczasem od momentu aresztowania, przychodziło mi do głowy tylko jedno: "Dlaczego? Czemu mnie to spotkało?". Amanda Knox oczekująca na wyrok w Perugii, 2013 r. Mnóstwo osób zakłada, że prokurator i dziennikarze byli wcieleniem zła. Dziś uważają, że Tom McCarthy [reżyser "Stillwater" — red.] jest tym niedobrym i mnie wykorzystał. A ja naprawdę nie uważam, by to była odpowiedź. Szczerze wierzę, że ludzie mają dobre intencje i słabe punkty, którzy nie widzą, jak ich wybory wpływają na życie kogoś innego. Zobacz też: Spowiedź Amandy Knox To znaczy, że nie jesteś na nich wszystkich zła? Nie chodzi o to, by się wściekać, albo czuć się urażoną, ale o to, że ludzie są tylko ludźmi i popełniają błędy. Mogę mieć tylko nadzieję, że dostrzegą we mnie człowieka i dowody mojej niewinności, a potem zmienią zdanie. Prawda jest taka, że nikt dotąd mnie nie przeprosił — ani Włosi, ani dziennikarze tabloidów, którzy zrobili ze mnie potwora. Nadal czekam na odpowiedź ze strony Toma McCarthy’ego i Matta Damona. Moim celem jest zbudować most między nami, nie mur. Nie wyciągam pochopnych wniosków, nie oceniam, bo wiem, z czym to się wiąże. Zdecydowanie bardziej chodzi mi o wzajemne zrozumienie i wyciągnięcie wniosków na przyszłość. Ty sama zwróciłaś uwagę, że nikt nie pyta o Meredith Kercher. Zapytam więc ja – czy czasem o niej myślisz? O tak, absolutnie. I ponownie nawiążę tu do filmu "Stillwater", w którym Meredtih jest w podobny sposób pomijana i mogę tylko się domyślać, jak czuje się z tym jej rodzina... Sądzę, że potraktowano ją bardzo niesprawiedliwie – tak jak i mnie. Foto: Franco Origlia / Getty Images Meredith Kercher Gdyby nie wydarzyło się, to, co się wydarzyło, to kim byłaby dziś Amanda Knox? Prawdopodobnie byłabym bardziej anonimowa (śmiech). Nie sądzę, że bardzo bym się zmieniła. Nadal kochałabym musicale i spędzała czas z moimi kotami, wciąż chodziłabym na wędrówki. Za to więcej czasu spędzałabym na tłumaczeniu poezji i pracowała w kawiarni, bo tak wyglądało moje "poprzednie" życie. Dziś czuję się szczęściarą, naprawdę. Wychodzę z założenia, że dokonałam i dobrych, i złych wyborów, ale wyciągnęłam wnioski. Zobacz też: Amanda Knox uniewinniona przez włoski Sąd Najwyższy Przez to, że spotkało mnie sporo złego, wiem, że mam dużo pracy do wykonania, ale jednocześnie wiele już osiągnęłam. Widzę też przed sobą cel, którego prawdopodobnie by nie było, gdyby nie moje doświadczenia. Generalnie jednak czuję się tą samą osobą, ale może bardziej frasobliwą? Pamiętam takie obrazki z twoich procesów, a potem powrotu do domu, gdzie rodzina nie odstępowała cię na krok. Cały czas byli obok. A kto dzisiaj, po tych kilkunastu latach, jest dla ciebie największym wsparciem? Pomoc, którą dostałam od mojej rodziny i przyjaciół, jest całkowicie bezcenna. Nie wiem, czy bez nich potrafiłabym stawić czoła światu. Gdybym nie miała przy sobie bliskich, którzy o mnie walczyli, byłabym bardziej złamana niż jestem obecnie. Ale teraz to mąż [Christopher Robinson — red.] jest moim partnerem, najlepszym przyjacielem i największym obrońcą. Zamiast tego spędzał ze mną czas i poznawał prawdziwą mnie — człowieka. Dopiero po jakimś czasie zainteresował się moją sprawą. To było dla niego ważne, by wszystko dobrze zrozumieć. Później stał się jedną z osób, które zawsze stawały w mojej obronie. Potraktował mnie jako osobę, która zasługuje na to, by powiedzieć swoją prawdę. Foto: Gregg DeGuire / Getty Images Amanda Knox Do dziś jest moim największym obrońcą, fanem i chce mu się płakać, gdy ktoś wyciąga moją historię tak jak twórcy "Stillwater". Wzruszył go mój tekst dla magazynu "Atlantic". Tak samo, jak to, że ludzie zaczynają widzieć we mnie osobę z krwi i kości. Proszę, trzymaj za to kciuki. Na koniec muszę spytać, gdzie widzisz siebie za 10 lat? O kurczę... Trudno powiedzieć. Spójrzmy na moje życie, jak bardzo zmieniło się przez ostatnią dekadę. Wiesz, w 2011 r. wciąż byłam w więzieniu... [śmiech]. To był szalony czas. Ale wierzę, że będę kontynuować to, co zbudowałam po wyjściu zza krat, czyli platformę wspierającą osoby takie jak ja. Foto: Karolina Błaszkiewicz / ZOOM Amanda Knox w czasie rozmowy dla Onetu Mam nadzieję, że będę dawać ludziom siłę, by walczyli o siebie i budowali własną narrację. W międzyczasie chciałabym zostać mamą [Amanda ogłosiła ciążę po naszej rozmowie, jej córka urodziła się jesienią 2021 r. — red.] i... odwiedzić Polskę, by wyjść razem ze strajkującymi Polkami na ulice.
Cały weekend o niej myślę i zastanawiam się czy między nami może coś być. Nawet wiem, gdzie pracuje. Chętnie bym ją zaprosił na randkę, ale jednocześnie boję się, że mnie wyśmieje albo, że się skompromituje. . 129 318 241 235 94 215 493 281