Liroy codziennie na streamach zamierza pokazywać Polakom, jak działają politycy w Europarlamencie. Chce walczyć o polską kulturę, dostęp do medycznej marihuany i rozwój nowych technologii. Piotr Liroy-Marzec to jedynka prawicowej koalicji w Wielkopolsce w wyborach do europarlamentu.

Home InnePozostałe zapytał(a) o 16:18 Jak się nie irytować tym, że jak ja chcę mieć pieniądze, to muszę iść do pracy, gdy ktoś inny żyje z milionami w portfelu, mimo że nie pracuje? Nie chodzi o to, że nie jestem bogaty, bo nie potrzebuję bogactwa, żeby być szczęśliwym, ale to niesprawiedliwe, że jak ja nie będę pracować, to trafię na ulicę. Tymczasem ktoś inny se żyje nie pracując i do tego żyje w dobrych warunkach. Odpowiedzi Bo życie w naszym społeczeństwie opiera się na pieniądzu. Ten, kto najbogatszy, ten najbardziej wpływowy. A potem ich rodzina, ich znajomi nie muszą robić kompletnie nic, a pieniądze są. Tak to już jest na świecie. Jeśli chcesz to zmienić, wykształcaj się, nabieraj doświadczenie, spryt i próbuj nagito. odpowiedział(a) o 16:24: to i tak nic nie da bo żeby zdobyć taeki wysokei doświadzcznie tzreba mije głowe di nauki kótrej nie mam Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

a tak naprawdę to za to, że nie Padłeś na zawał kiedy krzyczałyśmy w lesie gdy noga wpadała nam do dziury, i że Tolerowałeś to, że rozgniatałyśmy na miazgę wszystkie pająki w polu naszego widzenia, bo się ich bałyśmy, i to że wędrówka z nami nie zawsze była najmilsza (przynajmniej na początku), a nasze marudzenie na to

Facebook Twitter Instagram YouTube Strona głównaArtykułyPremieraCoverZapowiedźMaking ofO GwiazdachKoncertWywiadTeledyskiMuzykaAudioRemixŚwiąteczneWeseleSkładanka Disco PoloReklamaPatronat medialnyOferta teledyskWyszukajPrzebój rokuPrzebój2018Przebój2019Przebój2020Przebój 2021O portaluRegulaminPolityka prywatnościRadia Disco PoloAplikacja MobilnaZespołyKontakt – Przy Tobie ja żyjęAutor: Grzegorz Woliński3 czerwca 2022, 23:25 Fot. Materiały ArtykułySzymOn PAW – Świnka Malwinka27 lipca 2022, 19:35Borys LBD feat. MC Śmiechu – Zemsta Faraona27 lipca 2022, 19:26NON STOP – Lewy Pas27 lipca 2022, 17:18ZAJEFAJNI – Granda27 lipca 2022, 15:07CZADOMAN – Bomba27 lipca 2022, 10:20Joker & Sequence – Zazdrosna 202226 lipca 2022, 23:39 Do nie znienawidzonych doznań, rozczulasz, jak można Tak żyć, weź mnie zostaw, daj spokój w końcu Nie odbieraj wszystkiego, ja nie chcę tego Zbyt wiele złego, nie chce być twym kolegą proszę cię, kurwa błagam, nie rób mi tego Są chwile, gdy samotnie spadam w dół To są dni, kiedy nie mam sił, świat pęka w pół i nikt
Żyję tak jak chcę LyricsTaki mam zawód iTak na chleb zarabiam samJeśli nie masz do mnie nicWypchaj się, bo po łapach damŻyję i się drę, żyję skoro drzeć się chcę!Bóg skąpy raczej byłWybór dał mi mały dośćByłeś i zostaniesz złyAlbo wydrzesz z siebie całą złośćŻyję i się drę, żyję skoro drzeć się chcę!*Żyję tak jak chcę!*Umrę rzecz jasna, boNa każdego czeka gróbZagrzmi jakiś wielki dzwonI wtedy wreszcie zamknę dzióbLecz żyję i się drę, żyję skoro drzeć się chcę!*Żyję tak jak chcę!*Jeśli nie masz do mnie nicTo nie miej, bo po łapach damUmrę rzecz jasna, boNa każdego czeka gróbZagrzmi jakiś wielki dzwonI wtedy wreszcie zamknę dzióbŻyję i się drę, żyję skoro drzeć się chcę!*Żyję tak jak chcę!*Żyję i się drę, żyję skoro drzeć się chcę!Tekst - Rock Genius Polska
Trwa ustalanie list wyborczych i pojawiają się nazwiska osób, które będą chciały walczyć o głosy Polaków. Jednym z ciekawszych politycznych starć może być to, które zapowiada się w Kielcach. Tam właśnie startować będzie z pierwszego miejsca na listach PO Grzegorz Schetyna, jego konkurentem może być Zbigniew Ziobro, a także Piotr „Liroy” Marzec, który poinformował
- Na miłość ludzką! Sądzi pani, że jazda samochodem za 150 tysięcy złotych po diecezji, przez osiem lat, kiedy biskupi przejeżdżają setki tysięcy kilometrów, jest jakąś przesadą? Ja tak nie uważam - powiedział na antenie Radia ZET rzecznik polskiego Kościoła, ks. Józef Kloch. Ks. Kloch zapewnił, że żaden biskup nie jeździ Bentleyem. - To jest luksusowy samochód, Bentley - powiedział. Auto za 150 tysięcy nazwał "górną półką" i "bardzo dobrym samochodem". Zapytany przez Monikę Olejnik, jak to się ma do nowych standardów wprowadzanych przez papieża Franciszka, który żyje skromnie, ks. Klock odparł: - Czyli Jan Paweł II źle zrobił? Benedykt XVI źle zrobił, że tam mieszkał? Zdaniem ks. Klocha, papież Franciszek mógł zdecydować, jak chce żyć, podobnie jak poprzedni papieże. - Powiedział: ja już jestem stary, zawsze tak żyłem, nie zamierzam zmieniać swojego życia. Mieszka w domu św. Marty i tam po prostu prowadzi swój żywot i przychodzi do pracy - mówił Józef Kloch na antenie Radia ZET sjk, Radio ZET To, że idzie z ugrupowania, z którym tak mocno chciał walczyć - mówił, że jest to zorganizowana grupa przestępcza - to niech się przyłącza. Ja rozumiem, że niektórzy pękają „na robocie”, jak to się mówi u nas na ulicy, i przyłączają się do tego, kto grabi.
"Ludzie myślą: wariaci, poświęciła się, zmusił ją, pewnie ma dużo kasy" 29 wrz 21 12:30 Ten tekst przeczytasz w 14 minut - Na 18. urodziny dostałem od kuzyna kufel do piwa o kobiecych kształtach. Do środka wcisnął prezerwatywy. Moja babcia niedosłyszy, więc mówi dość głośno i nie dość daleko odciągnęła mojego kuzyna, bo usłyszałem: "Zwariowałeś, przecież jemu się to nigdy nie przyda, zabierz to!" - opowiada Łukasz Krasoń. Foto: Fundacja AVALON Łukasz Krasoń z żoną W liceum wszyscy wiedzieli, kim jest po tym, gdy na religii poprowadził lekcję o masturbacji, antykoncepcji i w ogóle o seksie - Nieraz dostałem wycisk. Zima, pełno śniegu. "Wojna na śnieżki" - pada. Jak im się wojna znudziła, to ja stawałem się tarczą, w którą trafiali. Mi się to nie podobało, ale nie mogłem ruszyć rękami i odjechać Gdy miał 21 lat, Łukasz powiedział swojemu ojcu: "Tato, zobaczysz, ja kiedyś się wyprowadzę i zacznę samodzielne życie". Tata się uśmiechnął z pobłażaniem, kryjąc za tym niedowierzanie Marzyłeś o tym, by zostać ojcem? - Trudno mi powiedzieć, że tak, na pewno. Na pewno chciałem, ale czy w to wierzyłem? Nie do końca - mówi Łukasz Ludzie, jak nas widzą, myślą: to wariaci, poświęciła się, zmusił ją, pewnie ma dużo kasy, jaki nieodpowiedzialny - nie dość, że na wózku, to jeszcze dziecko, może też będzie chore. Ale to nasze życie, nasze obawy, my z nimi musimy się mierzyć Więcej znajdziesz na stronie głównej Onetu 1. - Nie pisz, że jestem niepełnosprawny, bo od razu ludzie wkładają mnie w jakąś szufladkę. Napisz: Łukasz Krasoń - mąż, ojciec, mówca motywacyjny i społecznik. Cała reszta niech przyjdzie później. To jak to było z tymi prezerwatywami? - Nie chodziłem na dyskoteki, nie poznawałem dziewczyn, mój brat się jedynie wymykał wieczorami, kiedy miał ku temu okazję. Ale w pierwszej klasie liceum na religii katechetka, mając jeszcze trochę czasu, spytała, o czym byśmy chcieli porozmawiać na kolejnym lekcjach. Byłem w klasie o profilu informatycznym, więc same chłopaki dookoła. Padło: "o seksie!". "O nie, nie, o seksie to nie". No więc ja, z ostatniej ławki się odzywam i mówię: "Jak pani nie chce, to ja poprowadzę taką lekcję". Zgodziła się. 2. Liceum było oddalone od Łukasza rodzinnej miejscowości o ok. 30 km. Rodzice codziennie go wozili i odbierali. - Byłem przerażony. Podstawówka, gimnazjum to wiesz - znane śmieci, wszyscy wszystko o sobie wiedzą, nikt niczemu się nie dziwi. Aż tu nagle, oczywiście sam wpadłem na taki pomysł, szkoła z tysiącem uczniów. Bez windy. Nauczyciele nieźle musieli się nagimnastykować, żeby moja klasa miała lekcje tylko na parterze, co nie zawsze się udawało, czasami koledzy wnosili mnie po schodach. Pierwszego dnia strach w moich oczach zobaczyła wychowawczyni. "Łukasz, boisz się? Ja też się boję, ale wierzę w ciebie" - powiedziała. Byłem trochę w szoku, bo co to znaczyło, że we mnie wierzy? Nie znała mnie wcale. "Zobaczysz, znajdziesz sposób, żeby pokazać swój potencjał". Pomyślałem: "wariatka", no ale przecież wychowawczyni tego nie mogłem powiedzieć. Polecamy: Wojtek Sawicki oświadczył się partnerce. Razem normalizują niepełnosprawność Okazja na pokazanie potencjału nadeszła jednak dość szybko. Kolejna lekcja religii. - Od razu usiadłem za biurkiem, katechetkę posadziłem w ostatniej ławce. Sprawdziłem obecność, odpytałem jednego kolegę, któremu wcześniej dałem pytania i odpowiedzi. Dostał ode mnie piątkę. A katechetka? - Spytała, czy bym jeszcze kilku innych lekcji nie poprowadził, bo ma kilka drażliwych tematów. "A podzieli się pani wypłatą?". Nie zgodziła się, więc dealu nie ubiliśmy. Po kilku godzinach szkoła huczała. Wszyscy wiedzieli, kim jest Łukasz Krasoń. Łukasz Krasoń z żoną i synem 3. Łukasz Krasoń cierpi na dystrofię mięśniową. Pierwsze objawy zaniku mięśni pojawiły się, gdy miał cztery lata. Nie pamięta czasów, gdy chodził. - Miałem siedem lat, kiedy usiadłem na wózku, ale moja głowa zupełnie wyrzuciła wspomnienia sprzed tych czasów. Chyba dobrze się stało, nie wiem, co straciłem i za tym nie tęsknię. Nie wiem, jak to jest biegać, chodzić. Jedyne, co pamiętam, to jak spadłem z roweru i ze schodów, ale to dlatego, że jak patrzę w lustro, to mam lekko przesuniętą przegrodę nosową. 4. - Ale patrzyłeś na kolegów, którzy grają w piłkę, co myślałeś: kurde, ja tak nigdy nie będę mógł? - Widziałem plakaty gwiazd sportu i wiedziałem, że tą drogą to ja raczej nie pójdę. Miałem jakieś 12 lat. I chyba wtedy po raz pierwszy dotarło do mnie, że dojść do celu można na różne sposoby, liczy się efekt i emocje na końcu, a nie jedna określona ścieżka, która do finału prowadzi. Zobacz też: Uczestnik "Top Model" nosi protezy nóg. Nie tylko on normalizuje niepełnosprawność Moi koledzy chodzili po lekcjach grać w piłkę i ja zostałem ich trenerem. Mieliśmy małą osiedlową drużynę, graliśmy w lokalnych rozgrywkach, najczęściej dostawaliśmy baty, bo inni byli lepsi od nas, ale na końcu zawsze byliśmy razem. - I chcieli cię na trenera? - To wyszło naturalnie, na wuefach zawsze przy linii boiska do nich krzyczałem, gdzie mają podać, że spalony, więc sami mi to zaproponowali. Nie chcieli mnie odtrącać. 5. Osoby z niepełnosprawnością w tym momencie mogą uśmiechnąć się ironicznie pod nosem. Nikogo to nie zdziwi. Bo to brzmi jak złoty sen dziecka, któremu świat i rówieśnicy sprzyjali. No nie. - Nieraz dostałem wycisk. Zima, pełno śniegu. "Wojna na śnieżki" - pada. Jak im się wojna znudziła, to ja stawałem się tarczą, w którą trafiali. Mi się to nie podobało, ale nie mogłem ruszyć rękami i odjechać. Wiedzieli też, że mam lęk wysokości, więc często prowadzili mój wózek specjalnie przy schodach. Nierzadko zostawałem sam na korytarzu podczas przerw. Gdy była ładna pogoda, wszyscy wybiegali na dwór i nikt nie zwracał na mnie uwagi. Nie mam oczywiście do nich pretensji o te sytuacje, bo one były rzadkością, no i czegoś mnie też nauczyły. Dyskryminacji doświadczyłem po raz pierwszy na początku swojej edukacji. Pamiętam argumenty dyrektora placówki, który próbował przekonać moich rodziców do nauczania indywidualnego. Chciał uniknąć niepotrzebnych problemów. Na całe szczęście moi rodzice nie ulegli i podstawówkę, a później gimnazjum skończyłem bez większych problemów. 6. Łukasz przyznaje, że boleśnie odczuł swoją niepełnosprawność wtedy, gdy zaczął dojrzewać. Od świata rówieśników dzieliło go 13 schodów w domu rodzinnym. To było szablonowe życie nastolatka z niepełnosprawnością. Zamknięty w czterech ścianach. - Patrzyłem na brata, który wychodził na imprezy i w mojej głowie się zapadłem. Winiłem Boga i cały świat za to, co mi się stało, że ja tego nie chcę. "Gorzej być nie może" - krzyczałem do rodziców. Zawsze jednak można liczyć na chichot losu. Łukasz jechał wózkiem elektrycznym, zamyślił się i nie zauważył krawężnika. - Grzmotnąłem w niego, a że nie byłem przypięty pasami, wypadłem i naciągnąłem sobie ścięgna w nogach. Ból tak duży, że przez trzy tygodnie nie spałem, leki nie pomagały. Leżałem zapłakany, patrząc w sufit i licząc sekundy, które mi uciekają. "Gorzej być nie może? Coś ty durniu mówił". Do tego liceum nie poszedł żaden z moich kolegów, rodzice nie mogli być w pięć minut w szkole, gdyby coś się wydarzyło. Ale wrzucony na głęboką wodę najwięcej się uczę. Z tego liceum wyszedłem jako zupełnie inny człowiek, znający swoją wartość i wiedzący, że mam moc sprawczą. Przeczytaj także: Sukces 19-letniej Polki. Pokazuje, jak przełamać własne bariery Był jakiś przełom? - Nie, to proces, tylko ty, kładąc się spać, wiesz, że wydarzyło się coś ważnego, nie ma przy tym żadnych jupiterów, fajerwerków. 7. W liceum ogłoszono duży konkurs organizowany przez konsulat brytyjski w Warszawie dotyczący dyskryminacji. Trzeba było napisać artykuł. - "Pani profesor, proszę mi powiedzieć, co jest do wygrania?". Nie chciało mi się słuchać tych wszystkich wytycznych. Nagrodą okazał się trzytygodniowy wyjazd do Londynu na kurs języka angielskiego. "Spoko, jutro pani przyniosę pracę, wygram to". - A ona? - Śmiała się. Fragment pracy Łukasza (II klasa liceum). "Jak powszechnie wiadomo, nieszczęścia lubią chodzić parami, nie inaczej jest w moim przypadku. Od 10 lat cierpię na dystrofię mięśniową i jestem skazany na wózek inwalidzki, dodatkowo codziennie jestem narażony na, kto wie, czy nie jeszcze gorszą sytuację – na przenikliwe spojrzenia ludzi wokoło. Tak naprawdę jest zupełnie inaczej: im bardziej ktoś chce udawać, tym bardziej sprawia mi ból. Moim zdaniem, właśnie wzrok obcych, kompletnie nierozumiejących mojej sytuacji ludzi jest największym wzniesieniem na mojej całej drodze życia. Zastanawiam się, czy to są pierwsze oznaki dyskryminacji. Moim zdaniem, zdecydowanie tak. (...) Życie przyniosło mi sporo rozczarowań, ale dwa z nich utrwaliły się w mojej pamięci wyjątkowo nieprzyjemnie. W ubiegłe wakacje postanowiłem znaleźć sobie jakąś przyjemną pracę w domu (wiadomo pieniędzy nigdy za dużo). Znalazłem w końcu propozycję przepisywania baz danych. Ponieważ uczęszczam do klasy licealnej o profilu informatycznym, wiedziałem, że sobie poradzę. W kilka sekund straciłem cały zapał i zrozumiałem, że "człowiek" a "człowiek" – to dwa różne słowa. Polecamy: Życie z niepełnosprawnością. "Poklepują, dotykają, mówią jak do dziecka" (...) ​ Moim zdaniem, każdy powinien oceniać drugiego tylko wtedy, gdy spróbuje postawić się w jego sytuacji. Moja choroba wiele zmieniła w życiu całej rodziny, można nawet stwierdzić, że rodzina Krasoniów sprzed 1993 r. jest całkiem odmieniona od tej obecnej. Ciągłe wyrzeczenia, masa dodatkowych obowiązków przyniosły, mimo wszystko, pozytywny efekt: jeszcze bardziej zbliżyliśmy się do siebie. Jeśli ktoś mnie skreśla, bo jestem inny, gorszy od niego, bo poruszam się na wózku, to nie dojrzał, żeby mieć zdrowe nogi czy ręce. Niech każdy pomyśli: jeśli ja jestem odmienny od wszystkich, to czy wszyscy są odmienni ode mnie? Czy to jest powód, abym ich dyskryminował?". 8. Po kilku tygodniach od wysłania pracy na lekcje wpadła nasza wychowawczyni. Zaczęła mnie całować, miała mocno czerwoną szminkę i całego mnie nią wysmarowała. "Łukasz wygrałeś!", a ja się pytam: "Co?". "No konkurs o dyskryminacji". Do Londynu Łukasz pojechał z mamą i z kolegą, bo jego stan zdrowia nie pozwalał na samodzielny wyjazd. - To były super trzy tygodnie. Wtedy już wiedziałem, że chcę iść na studia. Jak miałem 18 lat, założyłem sobie konto bankowe, odkładałem pieniądze, robiłem jakieś małe zlecenia dla firm w zakresie programowania, tworzenia stron. 9. Polsko-Japońska Wyższa Szkoła Technik Komputerowych. - Wybrałem specjalizację: multimedia. To była jedna z nielicznych uczelni, która prowadziła hybrydowy system nauczania. Uczyłem się zdalnie. Dojeżdżałem jedynie na egzaminy i tygodniowe laboratoria raz w roku. Czesne wtedy było najwyższe w kraju, ale dzięki wsparciu PEFRON-u mogłem tam studiować. Ostatecznie studiów tych nie skończyłem, na ostatnim roku uznałem, że informatyka to nie jest to, co mnie kręci. - To co cię kręciło? - Chciałem zostać mówcą motywacyjnym. - Zobaczyłeś w internecie Vujcica i stwierdziłeś: idę w to? - Nie. W Barcelonie byłem na wykładzie gościa, który trafił do mnie, a raczej trafił we mnie każdym swoim słowem. Po 20 minutach słuchania obcego mi człowieka, który nie wiedział, jak wygląda moje życia, a jego problemy były dla mnie totalną abstrakcją, pojawiły się we mnie takie emocje, jakich wcześniej nie doświadczyłem. Momentalnie poskładały mi się kropki, wszystko to, co mówili znajomi, że im pomogłem, że moja historia może być inspirująca. - Ten mówca był niepełnosprawny? - Nie, to był autor książki "Umysł milionera". Po tym wykładzie w mojej głowie rozbłysła myśl (wiem, że niektórzy pomyślą, że mrzonka), ale ja wtedy zrozumiałem, że moja niepełnosprawność jest po coś. 10. Gdy miał 21 lat, Łukasz powiedział swojemu ojcu: "Tato, zobaczysz, ja kiedyś się wyprowadzę i zacznę samodzielne życie". Tata się uśmiechnął z pobłażaniem, kryjąc za tym niedowierzanie, a Łukasz rok później zamieszkał w Barcelonie. - Rodzicom powiedziałem, że jadę na wycieczkę ze znajomymi. Zatrudniłem sobie opiekunkę, ona wróciła, my zostaliśmy. Rodzice, gdy chcieli po mnie wyjechać na lotnisko, dostali e-maila: "Mamo, tato, zostaję, zaczynam nowe życie. Nie martwcie się, wiem, co robię". "Nie każdy rodzic żyje tylko chorobą dziecka. Jest jeszcze życie do przeżycia" - Mama zawał? - Najpierw dostałem od niej SMS-a po tym, jak nie odbierałem telefonu, wiedząc, co się święci: "Myślisz, że cię ojciec tam nie znajdzie? Już po ciebie jedzie!", odpisałem, że zadzwonię jutro. Miesiąc się do mnie nie odzywała, z czego dwa tygodnie przepłakała. Tata napisał: "Łukasz, czy ty wiesz, co robisz?", odpisałem, że wiem, na co on, że spróbuje jakoś matkę udobruchać. W tym miejscu chciałem wydać taki apel do osób z niepełnosprawnościami i do ich rodziców: "Szykujcie się!". To nie był spontan. Przygotowałem się na ten moment, byłem freelancerem, zarabiałem pieniądze, miałem kontakt z moimi klientami także z zagranicy. Wszystko zaplanowałem, byłem gotowy. Moim marzeniem było być samodzielnym, więc pytałem siebie, co musi się wydarzyć, by samodzielnym być. Przygotowałem listę rzeczy, które musiałem ogarnąć, by w momencie, kiedy dojdzie do zbiegu zdarzeń, do którego cię życie prowadzi, być gotowym. I powtarzam to osobom z niepełnosprawnością: bądźcie przygotowani. 11. Po roku Łukasz wrócił z Barcelony, wiedząc już, co chce w życiu robić. - Trudno było zostać mówcą w języku hiszpańskim, niezbyt dobrze go znałem. Zacząłem w Polsce realizować projekty, jeździć po kraju, opowiadać ludziom swoją historię. Pojawiałem się w telewizji i radiu. Przeczytaj także: Monika Kuszyńska o ciąży mimo niepełnosprawności. "Zupełnie inaczej odczuwałam bóle" - Ale co robiłeś? Pisałeś: "Cześć, jestem chłopakiem z niepełnosprawnością...". - I popełniasz klasyczny błąd. To tak jakbyś poszła z chłopakiem na pierwszą randkę, siadacie w restauracji, a ty mu otwierasz buzię i mówisz: "Patrz, nie mam tutaj piątki, tej prawej u góry". Co mnie obchodzi, że ty nie masz nogi, jeździsz na wózku, czy masz inną niepełnosprawność? Chcesz zbudować pierwsze wrażenie, to mów o tym, co możecie wspólnie zrobić, czym się fascynujesz, co już osiągnąłeś. 12. - Marzyłeś o tym, by zostać ojcem? - Trudno mi powiedzieć, że tak, że na pewno. Na pewno chciałem, ale czy w to wierzyłem? Nie do końca. Rozstałem się z dziewczyną, z którą wyjechałem do Barcelony. Tamten związek wpędził mnie w kilka kompleksów. Było mi ciężko. Ale to Danusia - moja obecna żona - wyciągnęła ze mnie wojownika. Danusia była moją opiekunką, potrzebowałem kogoś, kto się mną zajmie, żebym mógł mieszkać nadal w Warszawie. Uczucie rodziło się między nami powoli. - Rozmawialiście o dzieciach? - Lekarze mówili Danusi, że nie zajdzie w ciążę z powodów zdrowotnych. No a ja? Gdzie ja i dzieci? Mieliśmy lecieć do Tajlandii na miesiąc. Tydzień przed wylotem okazało się, że Danusia jest w ciąży. Byłem w trakcie badań genetycznych, które ostatecznie wykazały, że jeśli zdecydowalibyśmy się na dziecko, ono będzie zdrowe. Mieliśmy dość dużo wątpliwości, czy lecieć na te wakacje. Ale co tam, Tajlandia nas zachwyciła. - Bałeś się? - Bałem, ale czułem, że damy sobie radę. Było trudno, bo finansowo staliśmy bardzo źle, mam świadomość, że wielu rzeczy nie dowiozłem. Moja branża jest nieprzewidywalna, raz mogę mieć masę spotkań, masę zleceń, a innym razem cisza. 13. - Jakie ograniczenia powoduje dzisiaj twoja niepełnosprawność? - Te ograniczenia są totalne. Nie jestem w stanie obrócić się z boku na plecy. Jeśli nie jestem przypięty pasem, nie jestem w stanie stabilnie siedzieć. Jeżeli mogę coś zrobić jeszcze samodzielnie, to w momencie, kiedy leżę, albo stabilnie siedzę, mogę obsługiwać telefon i laptopa. Wszystko inne wymaga pomocy. W czasie pandemii nie mam stałego asystenta. Niestety państwo polskie nie zapewnia kogoś takiego, a że finanse są, jakie są, to musimy sobie jakoś radzić inaczej. Po narodzinach Adasia zmieniły się moje motywacje. Zrozumiałem, że zmiana systemu jest ważna. Nie możemy być zdani tylko na cudownych ludzi, których spotykamy na swojej drodze. Wjedziesz na wózku do restauracji czy do kosmetyczki i ludzie będą na ciebie patrzeć jak na dziwoląga. Będziesz chciał pojechać do innego miasta, a pociąg czy autobus okażą się nieprzystosowane. To jest historia o nas wszystkich. Foto: Fundacja AVALON Łukasz Krasoń podczas konferencji Fundacji AVALON Jak patrzą ludzie na osobę z niepełnosprawnością, która ma żonę, która ma dziecko? W ilu głowach pojawiło się to pytanie: "jak ktoś z tak głęboką niepełnosprawnością może uprawiać seks, może zostać ojcem?". - Ja sam sobie takie pytania zadaję. Ale niemożliwe jest do czasu, kiedy postanowimy inaczej. Jak ludzie na to reagują? Różnie? Po tylu latach w sumie przestałem się tym przejmować. Bardziej martwię się, patrząc w lustro, że łysieję i muszę obciąć włosy, żeby to ukryć i nie patrzeć na te pięć włosów sterczących na czubku głowy (śmiech). Najczęściej osoby z wyższym PESEL-em mówią: "jaki biedny chłopczyk, jaki krzyż niesie". Niby to ma być sympatycznie, niby z troską, ale przynosi odwrotny efekt. Młodsi mają większą swobodę. Ale to nasze życie, nasze obawy, my z nimi musimy się mierzyć. Być czujni, czy obowiązki są jeszcze na tyle małe, żeby nie rozsadzić naszej rodziny od środka, czy może potrzebujemy wsparcia. To, czy ludzie myślą, że jesteśmy wariatami, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. A co do seksu? Strasznie się cieszę, że Fundacja Avalon organizuje konferencję Sekson (w tym roku 2-3 października - przypis red.). Bo o niepełnosprawności w przestrzeni publicznej mówi się coraz więcej, ale seksualność osób z niepełnosprawnościami to temat tabu, w dodatku przykryty pięcioma pierzynami. Pytanie, jak on to robi, spuentuje tak, jak kiedyś zrobiła to moja żona: "usiadłam na niego i już". I tyle. Przecież seks nie jest skomplikowany. Chcesz zabrać głos w dyskusji o niepełnosprawności, opowiedzieć swoją historię, napisz: @ *** Organizowana przez Fundację Avalon Konferencja Sekson to najprawdopodobniej jedyne realizowane na taką skalę spotkanie reprezentantów środowisk OzN, seksuologów, ginekologów, fizjoterapeutów, psychologów, organizacji pozarządowych oraz instytucji pomocowych, poświęcone seksualności i rodzicielstwu osób z niepełnosprawnością ruchową. Tegoroczna edycja odbędzie się w dniach 2-3 października 2021 r., w warszawskim Centrum Kreatywności Targowa. Wydarzenie jest dostępne dla wszystkich i całkowicie bezpłatne. Limit miejsc na konferencję w trybie stacjonarnym został już wyczerpany, ale można wziąć w niej udział online za pośrednictwem oficjalnej strony projektu Sekson na Facebooku, na kanale YouTube Fundacji Avalon lub na stronie . Na uczestników tegorocznej konferencji czekają dwa dni inspirujących spotkań, prelekcji ekspertów, warsztatów pełnych wartościowej wiedzy, nie zabraknie również przestrzeni do dyskusji, rozmów i wymiany doświadczeń. Pierwszy dzień konferencji poświęcony będzie w całości seksualności OzN, drugi - rodzicielstwu. Szczegółowy program III Konferencji Sekson - o seksualności i rodzicielstwie osób z niepełnosprawnością ruchową dostępny jest na stronie Foto: Fundacja AVALON Baner Data utworzenia: 29 września 2021 12:30 To również Cię zainteresuje
Submitted by Musikuss at Friday 30th of August 2013 04:57. Last updated by Musikuss at Sunday 29th of September 2013 04:46.

Rosyjski pocisk trafił w pięciopiętrowy blok, w którym przebywała kobieta, ok. w nocy z niedzieli na poniedziałek. Podczas ataku 74-latka była w sypialni. "Mieszkam na pierwszym piętrze, zawaliło, zasypało mnie (pyłem) w łóżku, poszłam do łazienki, żeby się umyć, nawet nie wiedziałam, co się dzieje. Poszłam do łazienki, tam się na mnie zwaliło, stamtąd mnie wydostawali. W łazience był plastikowy sufit i rzucałam kawałki tego plastiku i krzyczałam: żyję, żyję! Weszli do klatki, wyważyli drzwi, wydostali mnie. Jestem w czepku urodzona" - opowiada starsza kobieta, cytowana przez portal Suspilne. Służby ratunkowe poinformowały, że akcja trwała 15 minut. Pani Wałentyna odmówiła hospitalizacji, pomocy udzielono jej na miejscu. Źródło: PAP,

. 26 489 312 485 57 36 354 477

ja zyje tak jak ja chce liroy